Pełny nie za pogodnych myśli wszedłem do szkoły. Szedłem po woli przeciskając się przez tłum ludzi. Rozglądałem się uważnie czując zdenerwowanie. Podszedłem do szafki. Napis z wczoraj został zmyty,prawdopodobnie przez woźnego lub sprzątaczkę. Wyjąłem z niej potrzebne książki i ruszyłem w stronę klasy. Wydawało mi się że uwaga całej szkoły jest skupiona na mnie,ale oczywiście w negatywny sposób. Niespodziewanie dostałem z worka z ubraniem na wf w tył głowy. Jęknąłem ciche ''ał!'' i schyliłem głowę pocierając dłonią bolące miejsce. Odwróciłem się aby sprawdzić kto to zrobił. W oddali zauważyłem wysokiego chłopaka.
-Nie patrz się tak na mnie,mam dziewczynę !-krzyknął zdenerwowany.
Spojrzałem na niego marszcząc brwi. Na prawdę nie wiedziałem o co mu chodzi,przecież tylko spojrzałem na niego przez pół sekundy gdy przechodziłem obok. Nie chciałem wdawać się w jakąś kłótnię lub co gorsza bójkę. Wiadome że bym przegrał. Byłem słaby. Odwróciłem się i ze spuszczoną głową kontynuowałem drogę do klasy. Na lekcji słyszałem szepty ''ten pedał zarywa do Calvina''. Ja tylko na niego spojrzałem,czy to świadczy o tym że mi się podoba ? Nie. Bardzo możliwe że ktoś ''ubarwnił'' historyjkę o tym jak na niego spojrzałem. Ciekawe.
Następnego dnia powtórka,lecz tym razem inna historyjka z innych chłopakiem i tak w kółko.
Wypisywali na moim facebooku przeróżne obrazy. Pisali o tym jak to rzekomo zarywam do chłopaków z naszej szkoły,jak podniecam się w szatni na widok przebierających się kolegów.
* * *
Mijały kolejne dni. Chciałbym powiedzieć ,,jest dobrze'',ale tak nie było. Chodziłem całe dnie przygnębiony i zdołowany. Na początku wyzywali mnie tylko w internecie,a w realu podśmiechiwali się gdy przechodziłem,lecz po czasie potrafili prosto w oczy powiedzieć do mnie ,,pedał'',lub nawet ,,męska dziwka''. Płakałem,bardzo często-nie było dnia w którym bym tego nie robił. Ci ludzie nawet nie zdają sobie sprawy z tego,jak bardzo ich słowa mnie ranią,co oni robią. Dzień w dzień to samo-obrazy i kłamstwa,w które wszyscy wierzą. Nikt nie stawił się w mojej obronie-nie wiem czy po postu nie chcieli bo sądzili tak jak moi dręczyciele czy bali się że ich także zaczną tak traktować. Zaczynałem mieć dość,najnormalnie w świecie zaczynałem nie wytrzymywać. Starałem się przekonywać moją mamę że jestem chory lub coś w tym stylu. Czasami mogłem zostać,lecz w większości przypadków musiałem iść do szkoły. Byłem sam. Nie mogłem z nikim pogadać o moich problemach-mama miała mnie gdzieś lub byłą w pracy,Clinton był na drugim końcu miasta a Paul...bez komentarza.
Christian.
Pisałem do niego codziennie wiadomości o tym,jak bardzo go kocham i tęsknie. Może to się wydawać głupie,ale nie miałem nikogo z kim mógłbym pogadać.
Wróciłem ze sklepu. Wszedłem do domu jak zwykle przygnębiony. W salonie zobaczyłem coś,co przekraczało granice mojej wyobraźni,lecz oczywiście w negatywny sposób. Otworzyłem szeroko oczy,widząc Jim'a siedzącego z uśmiechem na twarzy naprzeciw mojej mamy która zakrywała rękoma twarz. Obok niej siedział Paul,jak zwykle wściekły,lecz tym razem wyczułem że to jest sprawa na większą skalę.Przełknąłem cicho ślinę oczekując na jakikolwiek znak od nich,mówiący o celu ich spotkania. Jim wstał i podszedł do mnie. Z uśmiechem wyszeptał mi do ucha ,,Powodzenia pedale'' i trącąc moje ramię przeszedł i wyszedł. Westchnąłem zdenerwowany.Niespodziewanie Paul wstał i ruszył w moją stronę. Spojrzałem na ziemię zaciskając zęby wiedząc,co mnie czeka.Gdy zbliżył się na wystarczającą odległość zrobił coś,czego nigdy nie robił-wymierzył mi cios z pięści w policzek;upadłem na kolana zakrywając policzek;następnie zgiął nogę i kopnął mnie(prawdopodobnie jak najmocniej umiał) w brzuch-przy mamie. Pierwszy raz uderzył mnie przy niej.
-O co chodzi...-wyszeptałem skulając się z bólu.
-O to że jesteś pedałem !-wykrzyczał.- Takie coś nie jest tolerowane,masz...przestać !
Uniosłem głowę i spojrzałem na niego zmęczonym spojrzeniem.
-Mam przestać być sobą ?-powiedziałem niewyraźnie.
Paul bez słowa wziął zamach nogą i kopną mnie w twarz. Upadłem na zimie,lecz nie chcąc dawać mu jakiejkolwiek satysfakcji szybko pozbierałem się i ruszyłem do pokoju niemal biegnąc. Ukradkiem spojrzałem na mamę,która niewzruszona siedziała wpatrując się w stół.
Wszedłem do swojego pokoju,wręcz rzuciłem się na moje łóżko wtulając w poduszkę. Zacząłem płakać z bólu i z rozpaczy. ''Takie coś nie jest tolerowane''. Wiem. ''Masz przestać''. Jak ?
Niespodziewanie do pokoju wszedł Clinton. Wzdrygnąłem się i spojrzałem na niego. Podszedł do mnie i usiadł na skraju łóżka. Zmieniłem pozę opierając się o ścianę żeby nawiązać z nim kontakt.
-Pakuj się.-powiedział zdenerwowany klepiąc mnie w udo.
---------------------------------------------------------
PIERDOLIĆ OSOBY KTÓRE PISAŁY DO MNIE ''FAJNE,INFORMUJ MNIE ;)'' A TERAZ MAJĄ MNIE GDZIEŚ. JEŚLI NIE CHCECIE CZYTAĆ TO NIE PISZCIE DO MNIE ŻEBYM WAS INFORMOWAŁA,OK ?
Ci co to czytają proszę o komentarz. Wychodzi na to że czytają mnie 2 osoby,tsa,super.
Jak widać zmieniłam rodzaj czcionki z tej na normalny. Początkowy zamiar pisania tamtą czcionką był inny,ale wyszło inaczej. Dziękuję tym 2 lub 3 osobą za czytanie xxx
wtorek, 21 stycznia 2014
środa, 8 stycznia 2014
Rozdział 5.
Christian spojrzał na mnie z żalem.
-Nie,Mitch,to nie jest tak że od razu...-odwrócił wzrok lekko zażenowany.
-W takim razie o co chodzi ?! -zmarszczyłem brwi zdenerwowany.
-No...wiedziałem o tym od jakiegoś czasu...
-Jak długo ?-zapytałem poważnym tonem krzyżując ręce.
-3 miesiące.-powiedział głośno i wyraźnie.
Uchyliłem lekko usta i zmarszczyłem brwi.
-Co ? I nie powiedziałeś mi ? Nie no dzięki wiesz.-westchnąłem z pogardą.
Przez dłuższą chwilę trwałą cisza. Westchnąłem głośno przypominając mu o swojej obecności.
-Dlatego tak się przejąłem tą sprawą z Stevem.-spojrzał na mnie rozgoryczony.-Bo wiedziałem że będziesz sam i...
-Sam ?!-przerwałem mu podnosząc głos.-Czyli co,to już koniec ? Nas ?
-Nie...nie w tym sensie sam,nie chcę zrywać z tobą czy coś,no tylko...mnie po prostu nie będzie.
Po jego wypowiedzi nogi się pode mną ugięły. Oparłem się o ścianę,nachyliłem i schowałem twarz w dłoniach.
-Mitchel...-westchnął. Podszedł do mnie i chciał przytulić,lecz ja odepchnąłem go gwałtownie.
-Nie dotykaj mnie,nienawidzę cię !-wykrzyczałem patrząc na niego z nienawiścią przez poczerwieniałe od płaczu oczy.
Nie chciałem przebywać z nim ani chwili dłużej,więc po prostu wyszedłem trzaskając drzwiami.
* * *
Leżałem na łóżku patrząc w sufit. Czułem jakby wszystko się skończyło,jakby cały świat był przeciwko mnie. Cały czas nie dotarła do mnie myśl,że Christian wyjeżdża,a w szkole wszyscy wiedzą o naszym związku. W sumie nie wiem czy można to jeszcze nazwać związkiem,na odległość ? Czy to może się udać ? Obawiam się że nie,ale wole nie wyciągać pochopnych wniosków,ponieważ powiedział ,,nie sam...mnie po prostu nie będzie'',czyli że nie chciał ze mną zerwać,tylko po prostu wyjeżdża,ale będziemy razem,na odległość...no.
*
Następnego dnia po tym jak niechętnie,pełny obaw wstał,uszykował się i wyruszył w drogę do szkoły. Przyszedł niemalże punktualnie. Chwycił za uchwyt,przygryzł wargę i szarpnął drzwi wejściowe. Początkowo planował iść z podniesioną głową,lecz zrezygnował po ujrzeniu bez litościwych spojrzeń. Podszedł do swojej szafki,po czym zobaczył na niej napisane różową farbką ''pedał 1'',a na szafce Christiana,która znajdowała się obok- ''pedał 2''. Spojrzał na to z głębokim żalem i zaczął szukać czegoś w szafce. Pod drzwiami do klasy nr 5 stało kilka osób,śmiejąc się cicho się ze swojego wyczynu. Wśród nich stał wysoki i dobrze zbudowany blondyn,który po chwili podszedł do Mitchela.
-Cześć.-powiedział z szyderczym uśmiechem Jim,opierając się przy tym o szafkę.-Gdzie twój chłopak ?
Mitchel spojrzał na niego z wyrzutem wyjmując szafki książkoi. Nie chciał go ignorować ponieważ to by świadczyło o tym że stosuje taktykę ''nie będę zwracać na niego uwagi to mnie zostawi'',a to oznaczał by że obchodzi go to,co on mówi.
-Christian wyjechał.-powiedział zamykając szafkę.
-Więc...jesteś wolny ?-uśmiechnął się krzyżując ręce,patrząc drwiąco.
Mitchel zwinął usta w cienką linię zakluczając szafkę.
-Czyli mogę być ja teraz twoim chłopakiem ?-spojrzał próbujący wyglądać pociągająco.
-Przestań sobie z tego żartować,ok ? Nie mam humoru na twoje głupie żarty.-wywrócił oczami po czym ruszył w głąb szkoły.
-No weź,wiem że ci się podobam !-zawołał głośno,na całą szkołę.
Ci co usłyszeli wybuchnęli śmiechem. Mitchel idąc cały czas przed siebie przetarł ręką twarz,po czym spuścił głowę zdenerwowany i smutny.
* * *
Przez resztę dnia,przepełnionym szyderstwami i obelgami w moją stronę,wróciłem do domu.
Sprawdziłem swoją ''tablicę''. Ujrzałem na niej kilka wpisów z profilu Jima: pedał ; pedzio ; chcesz się ruchać ? ; zaciskajcie poślady gdy idzie ! ; uważać na niego,widziałem jego kartotekę i ma jestempedałemozjoze ! ;
Było gorzej niż przypuszczałem. Jim ubzdurał sobie że skoro mam chłopaka od razu podoba mi się każdy osobnik płci męskiej. Nie,to nie było to. Wszyscy inni byli dla mnie nikim,oprócz tego jedynego-Christiana. Tęskniłem za nim,pomimo że to dopiero 1 dzień. Napisałem do niego maila.
do: Christian.
Hej. Przepraszam że na ciebie nakrzyczałem,po prostu się zdenerwowałem. Tęsknie za tobą kochanie. Jest ciężko bez ciebie,ale będę silny,dla ciebie-tylko dla ciebie. Pamiętaj że cię kocham.
Oparłem się o blat biurka rękoma i zacząłem płakać.
Czy gdzieś popełniłem błąd ?
----------------------------------------------------------------------
Eloszka.
Chciałabym tylko powiadomić że rozdziały będą jeszcze rzadziej,ponieważ laptop mi się zepsuł i muszę korzystać z komputera rodziców,ale najważniejsze że daje radę.
Jeżeli czytasz napisz swój username z tt w komentarzu,ponieważ nicki miałam zapisane w tamtym kompie a doszło kilka czytelników.
Dziękuję was x
-Nie,Mitch,to nie jest tak że od razu...-odwrócił wzrok lekko zażenowany.
-W takim razie o co chodzi ?! -zmarszczyłem brwi zdenerwowany.
-No...wiedziałem o tym od jakiegoś czasu...
-Jak długo ?-zapytałem poważnym tonem krzyżując ręce.
-3 miesiące.-powiedział głośno i wyraźnie.
Uchyliłem lekko usta i zmarszczyłem brwi.
-Co ? I nie powiedziałeś mi ? Nie no dzięki wiesz.-westchnąłem z pogardą.
Przez dłuższą chwilę trwałą cisza. Westchnąłem głośno przypominając mu o swojej obecności.
-Dlatego tak się przejąłem tą sprawą z Stevem.-spojrzał na mnie rozgoryczony.-Bo wiedziałem że będziesz sam i...
-Sam ?!-przerwałem mu podnosząc głos.-Czyli co,to już koniec ? Nas ?
-Nie...nie w tym sensie sam,nie chcę zrywać z tobą czy coś,no tylko...mnie po prostu nie będzie.
Po jego wypowiedzi nogi się pode mną ugięły. Oparłem się o ścianę,nachyliłem i schowałem twarz w dłoniach.
-Mitchel...-westchnął. Podszedł do mnie i chciał przytulić,lecz ja odepchnąłem go gwałtownie.
-Nie dotykaj mnie,nienawidzę cię !-wykrzyczałem patrząc na niego z nienawiścią przez poczerwieniałe od płaczu oczy.
Nie chciałem przebywać z nim ani chwili dłużej,więc po prostu wyszedłem trzaskając drzwiami.
* * *
Leżałem na łóżku patrząc w sufit. Czułem jakby wszystko się skończyło,jakby cały świat był przeciwko mnie. Cały czas nie dotarła do mnie myśl,że Christian wyjeżdża,a w szkole wszyscy wiedzą o naszym związku. W sumie nie wiem czy można to jeszcze nazwać związkiem,na odległość ? Czy to może się udać ? Obawiam się że nie,ale wole nie wyciągać pochopnych wniosków,ponieważ powiedział ,,nie sam...mnie po prostu nie będzie'',czyli że nie chciał ze mną zerwać,tylko po prostu wyjeżdża,ale będziemy razem,na odległość...no.
*
Następnego dnia po tym jak niechętnie,pełny obaw wstał,uszykował się i wyruszył w drogę do szkoły. Przyszedł niemalże punktualnie. Chwycił za uchwyt,przygryzł wargę i szarpnął drzwi wejściowe. Początkowo planował iść z podniesioną głową,lecz zrezygnował po ujrzeniu bez litościwych spojrzeń. Podszedł do swojej szafki,po czym zobaczył na niej napisane różową farbką ''pedał 1'',a na szafce Christiana,która znajdowała się obok- ''pedał 2''. Spojrzał na to z głębokim żalem i zaczął szukać czegoś w szafce. Pod drzwiami do klasy nr 5 stało kilka osób,śmiejąc się cicho się ze swojego wyczynu. Wśród nich stał wysoki i dobrze zbudowany blondyn,który po chwili podszedł do Mitchela.
-Cześć.-powiedział z szyderczym uśmiechem Jim,opierając się przy tym o szafkę.-Gdzie twój chłopak ?
Mitchel spojrzał na niego z wyrzutem wyjmując szafki książkoi. Nie chciał go ignorować ponieważ to by świadczyło o tym że stosuje taktykę ''nie będę zwracać na niego uwagi to mnie zostawi'',a to oznaczał by że obchodzi go to,co on mówi.
-Christian wyjechał.-powiedział zamykając szafkę.
-Więc...jesteś wolny ?-uśmiechnął się krzyżując ręce,patrząc drwiąco.
Mitchel zwinął usta w cienką linię zakluczając szafkę.
-Czyli mogę być ja teraz twoim chłopakiem ?-spojrzał próbujący wyglądać pociągająco.
-Przestań sobie z tego żartować,ok ? Nie mam humoru na twoje głupie żarty.-wywrócił oczami po czym ruszył w głąb szkoły.
-No weź,wiem że ci się podobam !-zawołał głośno,na całą szkołę.
Ci co usłyszeli wybuchnęli śmiechem. Mitchel idąc cały czas przed siebie przetarł ręką twarz,po czym spuścił głowę zdenerwowany i smutny.
* * *
Przez resztę dnia,przepełnionym szyderstwami i obelgami w moją stronę,wróciłem do domu.
Sprawdziłem swoją ''tablicę''. Ujrzałem na niej kilka wpisów z profilu Jima: pedał ; pedzio ; chcesz się ruchać ? ; zaciskajcie poślady gdy idzie ! ; uważać na niego,widziałem jego kartotekę i ma jestempedałemozjoze ! ;
Było gorzej niż przypuszczałem. Jim ubzdurał sobie że skoro mam chłopaka od razu podoba mi się każdy osobnik płci męskiej. Nie,to nie było to. Wszyscy inni byli dla mnie nikim,oprócz tego jedynego-Christiana. Tęskniłem za nim,pomimo że to dopiero 1 dzień. Napisałem do niego maila.
do: Christian.
Hej. Przepraszam że na ciebie nakrzyczałem,po prostu się zdenerwowałem. Tęsknie za tobą kochanie. Jest ciężko bez ciebie,ale będę silny,dla ciebie-tylko dla ciebie. Pamiętaj że cię kocham.
Oparłem się o blat biurka rękoma i zacząłem płakać.
Czy gdzieś popełniłem błąd ?
----------------------------------------------------------------------
Eloszka.
Chciałabym tylko powiadomić że rozdziały będą jeszcze rzadziej,ponieważ laptop mi się zepsuł i muszę korzystać z komputera rodziców,ale najważniejsze że daje radę.
Jeżeli czytasz napisz swój username z tt w komentarzu,ponieważ nicki miałam zapisane w tamtym kompie a doszło kilka czytelników.
Dziękuję was x
Subskrybuj:
Posty (Atom)