środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 4.

Zamurowało mnie. Bałem się cokolwiek odpisać.
 Ja: co ?
Steve: wiesz o czym mówię,było się nie całować pod sklepem
Ja: a nawet jeśli,to co z tego ?
Steve: a to z tego że mam zdjęcia
Ja: ja pierdole czego ty chcesz teraz ode mnie
Steve: od ciebie nic,ale podobasz się Stelli
Ja: co to ma do tego ? nie obchodzi mnie twoja przyjaciółka
Steve: ona mi się podoba,a ty jesteś przeszkodą. gdy zobaczy że jesteś gejem,odechce jej się ciebie.
Ja: to spróbuj z nią pogadać,przecież wstawienie tego nic ci nie da
Steve: oj da i to dużo
Ja: no weź,proszę nie rób tego
Steve: a co,boisz się ?
Ja: o siebie nie,ale Mitchelowi byłoby ciężko znieś obelgi na ten temat
Steve: ups,ma pecha
Ja: no kurwa
Steve: hehe. zobaczę jeszcze co z tym zrobić.
Napisał to i wylogował się.

                                                  *W domu Cave*
((Mitch.)) Siedziałem przy stole oparty rękoma i nadsłuchiwałem opowieści Clintona.Opowiadało tym,jak to Jesse ukradł ze sklepu zestaw szklanek. Szerze to mnie nie obchodziło to,ale wszystko było lepsze od siedzenia samemu w pokoju lub jakiejkolwiek konwersacji z Paulem. Spojrzałem na niego i od razu przypomniała mi się sytuacja z piątku,gdy nakryłem go z tą dziewczyną. Na samą myśl o tym, robiło mi się niedobrze. Chciałem powiedzieć o tym mamie,ale ona albo by mi nie uwierzyła,albo uwierzyła,zerwała z Paulem i załamała się. Obydwie opcje były nie za dobre,więc wolałem nic nie mówić.
Nagle zadzwonił mój telefon,więc wstałem i poszedłem do salonu odbierając.
-Halo ?-zapytałem z uśmiechem,ponieważ wiedziałem że to Christian. Domyśliłem się,że pewnie dzwoni aby usprawiedliwić swoją nieobecność dziś,ponieważ powiedział że przyjdzie.
-Ja pierdole  Mitchel kurwa mać...-usłyszałem w słuchawce przejętego Christiana.
-Tsa,ciebie też miło słyszeć...-odpowiedziałem lekko zdziwiony.
-Weź nie żartuj sobie teraz,ok ? Stało się coś poważnego.
-No słucham.-poszedłem w głąb salonu żeby w kuchni mnie nie słyszeli.
-Przed chwilą Steve napisał mi że ma zdjęcia z naszej dzisiejszej akcji spod sklepu i ten idiota zamierza to wstawić.-powiedział szybko i westchnął.
Przez chwilę stałem w miejscu nieruchomo,nie mogąc nic powiedzieć. Nie wierzyłem w to co powiedział Christian,nie chciałem w to wierzyć.
-Zamurowało,co ?-powiedział po chwili mojego milczenia.
-No ale jak...co...nie !-zacząłem nerwowo chodzić drobnymi kroczkami.
-Tak,to prawda.-powiedział ciężko.
Zdenerwowany rozłączyłem się i zacisnąłem telefon. Głośno warknąłem i pobiegłem do pokoju. Trzasnąłem drzwiami i rzuciłem się na łóżko. Wtuliłem się w dużą,puszystą poduszkę i chciałem krzyknąć w nią,ale przypomniałem sobie że nie jestem w domu sam. Usiadłem opierając się o ścianę wciąż tuląc poduszkę. Schowałem w nią twarz.
Dlaczego AŻ tak bardzo nie chciałem żeby inni się o tym dowiedzieli ? Mówiłem już,że to przez  nietolerancję,ale wytłumaczę to dokładniej: znałem moją klasę i niektórych ludzi z innych klas,więc mogę śmiało powiedzieć o tym,jak bardzo są oni nietolerancyjni. Było kilka sytuacji udowadniających to-chodziła z nami do szkoły dziewczyna,która jakby to łagodnie powiedzieć,nie grzeszyła urodą. W szkole miała ''przesrane''. Stale wyzywali ją od ''krzywych ryji'' itp. Inna zaś miała nadwagę,więc jak to na paczkę Jima przystało,nazywali ją ''spaślak'',''świnia'' i mnóstwo innych obrażających słów. Mój związek z Christianem był dla mnie rzeczą normalną,lecz pewnie dla nich pewnie byłoby to równe z chodzeniem nago w miejscu publicznym-wyśmiewanie,upokarzanie itp,byłyby codziennością. Nie należę do osób z mocnymi nerwami,więc ciężko bym przyjąć to wszystko. Jedynym pocieszeniem było dla mnie to,że nie byłbym w tej sprawie sam,chodzi mi tu o Christiana. Doskonale wiedział o tym,dlaczego nie chcę,aby ktoś wiedział. Dla niego było obojętne,co kto mówi na jego temat i podziwiałem go za to. Zazdrościłem mu jego pewności siebie,poczucia humoru i sposobu,w jaki traktował życie jak jedną wielką zabawę. Ja byłem zupełnie inny:cichy,spokojny,zawsze przejmowałem się wszystkim,nawet największą błahostką. Pomimo że byliśmy inni,kochałem go,a jak to mówią ''przeciwieństwa się przyciągają''.

Ktoś zapukał do drzwi,następnie zostały otworzone a zza nich wysunęła się głowa z czarnymi włosami.
-Ej,co jest ?-zapytał Clinton marszcząc brwi.
-Nie,nic...-spojrzałem na niego smutny.
Clinton wszedł,zamykając drzwi nogą i usiadł na krześle przy biurku,które znajdowało się na przeciw łóżka.
-Mów co jest.-powiedział poważnym tonem.
-Clinton...-wywróciłem oczami wzdychając ciężko.
-Nie Clinton tylko mów o co chodzi.-spojrzał srogo.
-No bo...-spojrzałem na swoje palce. Ufałem swojemu bratu,więc postanowiłem mu o tym powiedzieć.-...bo ja i Christian...jesteśmy razem.-przygryzłem wargę nie patrząc nadal na niego.
Nie widziałem jego reakcji,ale na pewno siedział jak zamurowany. Po dłuższej chwili spojrzałem na niego i ku mojemu zdziwieniu-uśmiechał się szeroko. Nie wiedziałem czy to do mnie,czy ze mnie. Chciałem to odwzajemnić ale jednocześnie było mi przykro.
-Co jest ?-uniosłem brwi patrząc na niego. Miałem mieszane uczucia.
-Wiedziałem.-zaśmiał się i pokiwał głową.
-Skąd ?-zmarszczyłem brwi.
-Oh...to widać jak na siebie patrzycie. Od razu widać że pomiędzy wami jest coś więcej.-zachichotał i wzruszył ramionami.
Przyłożyłem rękę do ust i zarumieniłem się. Spojrzałem zawstydzony gdzieś w kąt. Z jednej strony cieszyło mnie to,że widać że Christian jest mój,ale z drugiej smuciło,że to było aż tak widoczne.
-Awww...-mruknął Clinton.- I tylko o to chodziło ?
Nie wiedziałem za bardzo co mu na to odpowiedzieć. Uznałem,że lepiej będzie gdy nie będzie wiedział o tym,że Steve chce tą informację upublicznić,po co ma się denerwować.
-Em...tak,głównie o to...bo mieliśmy małą sprzeczkę.-spojrzałem na niego z lekkim uśmiechem próbując jakoś usprawiedliwić swoje zachowanie.
Zaśmiał się i wstał podchodząc do drzwi.
-Ok.-otworzył drzwi i wyszedł.
Rozłożyłem się na łóżku nie wiedząc co robić. Patrzyłem w sufit rozmyślając wszystkie możliwe opcje wybrnięcia z tej sytuacji. Chwyciłem za telefon i napisałem do Christiana.

ja:musimy jutro porozmawiać z Steveim.

Po krótkim czasie dostałem odpowiedź.

Ch: wiem.

Nic więcej już  nie odpisałem,nie wiedziałem co.
                                  *                                      *                         *
Rano wyszedłem z domu kierując się w stronę szkoły. Nim się zorientowałem,Christian wyprzedził mnie.
-Chodź szybciej,jeśli chcesz zdążyć złapać Stevego przed szkołą.-powiedział pośpiesznie odwracając się do mnie.
Spełniłem jego prośbę i przyśpieszyłem. Christian szedł całą drogę nie zwalniając,rozglądając się przy tym we wszystkie strony. Po kilku minutach zauważyliśmy wychodzącego zza krzaków chłopaka w rudych włosach. Szedł skupiając swoją uwagę na  swoim telefonie. Momentalnie podbiegliśmy do niego. Christian chwycił go za ramię i mocno szarpnął.
-Co ty kurwa robisz ?!-powiedział zdenerwowany Steve.
-Wiesz dobrze o co mi chodzi.-odpowiedział poirytowany Christian.
Stałem z boku i przyglądałem się uważnie ich dyskusji.
-Ah,o to ci chodzi...-zaśmiał się patrząc na nas.
-Nie wstawiaj tego !-powiedział Christian akcentując każde słowo. Podszedł do niego i spojrzał mu w oczy gniewnym spojrzeniem.
Steve tylko prychnął na to.
-Tsa,a co mi zrobisz ?-ponownie zaśmiał się lekceważąco.
Podszedłem szybko do nich,przerywając tym ich wymianę gniewnych spojrzeń.
-Powiemy twoim rodzicom że handlujesz marihuaną.-rzuciłem pierwsze lepsze co wpadło mi do głowy,chociaż to była prawda,Steve handlował narkotykami.-Sprawdzą cię i po tobie.
Steve spojrzał na mnie jak na ostatniego śmiecia,po czym zeskanował od góry do dołu.
-Niech wam będzie.-warknął odchodząc.
Staliśmy z Christianem w miejscu,nie wiedząc co robić. Po dłuższej chwili przypomniałem sobie że musimy iść do szkoły. Chwyciłem jego rękę i zacisnąłem ją.
-Będzie dobrze...-wyszeptałem.
Momentalnie spojrzał na mnie zestresowany,po czym uśmiechnął się oddychając z ulgą. Puściłem jego rękę i poszliśmy do szkoły.
                                       *                        *                       *
Minęły 3 dni. Cały czas chodziłem zdenerwowany i rozkojarzony. Myśl,że Steve  może to zrobić-udostępnić te zdjęcia-nie dawała mi spokoju. Co prawda,zagroziłem mu,że jeśli to zrobi wsypiemy go przed jego rodzicami,chodzi mi o sprawę z marihuaną,ale mógł przecież pochować ją dokładniej,albo dać komuś na przechowanie gdy jego rodzice będą sprawdzać jego pokój po tym jak wrzuci te zdjęcia. Christian też najwyraźniej przejął się tą sprawą:także był zdenerwowany. Mało ze sobą przez to rozmawialiśmy,nawet przestał się ze mną witać w sposób typowy dla pary. W mojej głowie usprawiedliwiałem jego zachowanie tym,że także jest przejęty tym wszystkim,lecz było mi przykro z tego powodu że zapominał o mnie.
Siedziałem na łóżku,trzymając na kolanach laptopa. Dom był pusty-Paul i mama w pracy,Clinton wrócił na uczelnie. Musieliśmy napisać wypracowanie na historię,dlatego chciałem poszukać informacji,które mi w tym pomogą. Dostałem smsa od Christiana.

Ch: Steve został zatrzymany przez policję,ponieważ znaleźli w jego torbie narkotyki. Domyśl się co będzie dalej. 

Siedziałem jak zamurowany,patrząc na wyświetlacz telefonu z niedowierzaniem. Jedyne co było moich myślach to stres i strach. Odłożyłem laptop na bok,skuliłem nogi i położyłem się na poduszkę. Zamknąłem oczy i próbowałem nie myśleć o otaczającym mnie świecie. Leżałem tak przez dobre 20 minut,gdy usłyszałem z laptopa dźwięk nowego powiadomienia. Otworzyłem oczy i spojrzałem na maszynę marszcząc brwi. Bałem się go otworzyć i przeczytać powiadomienie,ponieważ mogło to być powiadomienie,które zniszczy moje życie.Po chwili namysłu poniosłem się,położyłem wzdłuż łóżka, kładąc przed sobą laptopa. Po woli otworzyłem go,a następnie najechałem kursorem na ikonkę z kulą ziemską obok której była mała czerwona jedynka. Zamknąłem oczy modląc się. Ostatnio czułem taki stres gdy miałem 8 lat,a mama zabrała mnie do dentysty. Nacisnąłem ikonkę,po czym pokazała się informacja ,,Steve Flikons dodał/a zdjęcie,na którym jesteś oznaczony''. Moje serce zamarło,gdy zobaczyłem zdjęcie na którym opieram się o mur,a przede mną stoi Christian,który z uśmiechem szykuje się do pocałunku. Zdjęcie było niezbyt dobrej jakości,lecz wyraźnie było widać postacie pierwszoplanowe-mnie i Christiana. Zdenerwowany wstałem,zatrzasnąłem laptopa i rzuciłem nim o podłogę. Nic mnie teraz nie obchodziło,zupełnie nic. Krzyknąłem ze złości,po czym upadłem na kolana. Spojrzałem w sufit zaklinając w duchu. Wstałem i podszedłem do okna. Zaczynał się robić ciemno-idealnie. Zbiegłem na dół,ubrałem buty i poszedłem do Christiana. Po kilku minutach znalazłem się przed jego domem. Zadzwoniłem dzwonkiem,a po chwili drzwi otworzył mi tata Christiana.
-Dzień dobry,czy jest Christian ?-zapytałem nerwowo.
-Tak jest w domu...coś się stało ?-zmarszczył brwi niepewnie patrząc na mnie.
-Nie,jest dobrze.-westchnąłem próbując się opanować.
Mężczyzna spojrzał na mnie z politowaniem i zawołał syna. Gdy Christian wszedł,jego tata wyszedł zamykając drzwi oddzielające korytarz od reszty domu.
Wywróciłem oczami zdenerwowany i spojrzałem na niego. Christian oparł się o ścianę i przetarł ręką twarz.
-Mitchel...-westchnął ciężko.-Jakby ci to powiedzieć...
-Co ? Co powiedzieć ?-zacząłem zadawać pytania oczekując odpowiedzi.
-Wyjeżdżam.-spojrzał na mnie ze smutkiem.-Na jakiś czas przeprowadzam się.
Patrzyłem na niego jak zazwyczaj patrzy się na tablicę podczas lekcji matematyki. Zmarszczyłem brwi nie odrywając od niego wzroku.
-Co ? Jak to ? Gdzie wyjeżdżasz ? Czemu ? Teraz ? W tym momencie ? Gdy wszyscy się dowiedzieli ? Uciekasz od problemu ? Zostawiasz mnie ?


-----------------------------------------------------------------------

Hejo. Kilka spraw.
1.Tak wiem,długo nie dodawałam rozdziału,ale to dlatego że przez ten ostatni tydzień szkoły był kompletny zapierdol-miałam 2 zagrożenia,więc poprawki. Wracałam do domu późno,szłam na korki,robiłam lekcje i uczyłam się,więc nawet na twittera miałam mało czasu,wchodziłam dopiero późnym wieczorem,a że byłam już zmęczona nie siedziałam długo,tylko szłam spać. Następnie przygotowania do świąt-też masakra i też zapierdol. Jest przed 24:00,a ja kończę ten rozdział bo wcześniej nie miałam czasu.
2.Pro po świąt: wiem że jest już prawie po,ale chciałabym wam życzyć spokojnych świąt i udanego hucznego sylwestra ;) <3
3.Przepraszam was za błędy w odmianie imienia tego gościa co wstawił to zdjęcie ;----; On ma na imię Steve(czyt. Stiwi) a szczerze nie wiem jak się to odmienia. Jeśli wiecie jak to mam pisać,piszcie. HELP ;_;
4.Nie wiem kiedy kolejny rozdział,teraz jest wolne,więc postaram się napisać jak najszybciej ;)
wg,co podejrzewacie ? XD
5. Reakcja @wikjuja gdy powiedziałam jej co będzie dalej HEEHEEEHEHEHH XD pozdrawiam cię kochanie <3

To wszystko,dziękuję za czytanie :)

4 komentarze:

  1. JAK MOGŁAŚ ZAKOŃCZYĆ ROZDZIAŁ W TAKIM MOMENCIE?! Jestem cholernie ciekawa co będzie dalej ;c +świetny rozdział xx @Domia_Skywalker

    OdpowiedzUsuń
  2. osz ty moja reakcja była normalna ! bo przez ciebie wiem jak to się zakończy :(
    fajny rozdział <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)
    Na samym początku chciałabym Cię ogromnie przeprosić za to, że tak dużo czasu zajęło mi zabranie się za ten rozdział, a co dopiero skomentowanie go. Wiesz, Święta i tak dalej, a jak już przeczytałam i chciałam dodać komentarz, jak na złość padł mi internet.
    Ale już jestem i...
    Muszę powiedzieć, że rozdział jest cudowny na swój sposób.
    Mówię 'na swój sposób' , bo powinien być smutny ( i taki jest ), ale ja osobiście cieszyłam się, że nie będą musieli dłużej się ukrywać. Z drugiej strony jednak ten wyjazd Christiana... Trochę nieodpowiedzialnie się zachował (jeśli wyjazd to jego decyzja), przecież doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Mitchel jest dość słaby psychicznie i będzie teraz przechodził przez piekło.
    Dlaczego nie mogą wyjechać razem i wieść uroczego życia w jakimś dużym miecie, w apartamencie na poddaszu? No dlaczego? xd
    Mam nadzieję, że nie będę zbytnio płakać na następnych rozdziałach.
    Życzę weny.

    Buziakii xx

    @lunescho

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo że nie przepadam za tego typu opowiadaniami, to te bardzo mnie wciągnęło i normalnie masakra. Ś W I E T N E!!!
    Szybciutko pisz nowy bo umrę, mówię ci ! <3
    // @unnlockthedream

    OdpowiedzUsuń